To było podejrzane, Nico cały dzień się uśmiechał. W końcu, nie mogłem znieść dziwnego napięcia i zapytałem czy nic mu nie jest, na co odpowiedział stekiem przekleństw po grecku, dodał cos o tym, że zniszczyłem mu dzień i pobiegł na plażę. Poszedłem do Thalii, pomyślałem, że może ona wie co mu jest, w końcu byli razem.
- Hej Thals, o co chodzi z Nikiem?
- Nie rozumiem. - odpowiedziała lekko zmieszana.
- Cały dzień się uśmiecha, to do niego nie podobne.-
Córka Zeusa uśmiechnęła się do mnie złowieszczo i powiedziała.
- Pokłóciliśmy się, powiedziałam mu, że chodzi wiecznie smutny jakby miał jakiś problem. Ostatnio między nami jest gorzej, rzadko się widujemy, a gdy nadchodzi dzień spotkania on jest ciągle naburmuszony.
- Thals, co się stało? - Odpowiedziałem poirytowany.
- Chodzi o to, że dałam mu batona z taką tabletką na rozweselenie, znaczy myślałam, że to taka tabletka.
- Kontynuuj.
- Tak na prawdę dałam mu kobiece hormony. - Odpowiedziała z uśmieszkiem na twarzy.
- Hahahahahah- Sami rozumiecie, moja reakcja była uzasadniona.
Potem poszliśmy razem na plażę, gdzie spotkaliśmy Nika gadającego z piaskiem. Bełkotał coś pod nosem i patrzył na niego otępiałym wzrokiem.
- Mam pomysł- Zacząłem.
- Może jak obleje go wodą to znów stanie się normalny.
- Nie, potrzymamy go tak do końca dnia, niech ma nauczkę, potem rób co chcesz.
Zrobiłem jak mówiła gdy rano odwiedziłem mojego przyjaciela nic nie pamiętał, a co najlepsze poszedł i przeprosił Thalię.